[00] Prologue

    Naprzeciwko mnie siedziała kobieta. Przeszywała mnie swoimi intensywnie brązowymi, przekrwionymi oczami. Na nosie miała okulary w czerwonej oprawce, które poprawiała co chwilę. Jej cera była szara, błękitna koszula pogięta, w dwóch miejscach nawet poplamiona. Brązowe włosy spięła w niedbały kok. Wyglądała na zmęczoną. Musiała być długo na nogach. Teraz, kiedy nas złapali...
    – Nazywam się Hermiona Granger, jestem psychiatrą. Przeprowadzam opinię stanu psychicznego Ginevry Molly Weasley i ocenę jej wiarygodności jako świadka i podejrzanej w sprawach M16-12-89-J oraz M16-12-90. – Samopiszące pióro podskakiwało jak szalone, zapisując jej słowa. W tym czasie Hermiona wyciągnęła z biurka notes i długopis. Coś złotego mignęło mi przed oczami. Pierścionek na jej serdecznym palcu. Obrączka. Hermiona wyszła za mąż. – W tym zeszycie będę notowała swoje spostrzeżenia. One i wszystko, co zostanie w tym pokoju zapisane, są tylko i wyłącznie dla mojego własnego użytku. Jesteśmy tu same i nikt nas nie podsłuchuje. Cokolwiek mi dzisiaj opowiesz, nie opuści tego pomieszczenia. Obowiązuje mnie tajemnica lekarska.
Pokiwałam głową, rozglądając się po pokoju. Nie było w nim okien, jedynie cztery białe ściany, drzwi, sufit, dwa krzesła i biurko. Tylko dywan, który pokrywał całą podłogę, był szary.
– Imię i nazwisko?
Prychnęłam.
– Chyba żartujesz. Przecież mnie znasz.
Hermiona uniosła brwi, jak zawsze, gdy uważała, że coś jest kwestią sporną.
– Jeżeli by tak było, sąd nie przydzieliłby twojej sprawy do mnie. Dużo czasu minęło odkąd ostatni raz się widziałyśmy, dlatego proszę, byś przedstawiła się i opowiedziała coś o sobie.
Sześć lat. Dokładnie tyle minęło.
– Nazywam Ginevra Molly Weasley, a przynajmniej tak mówią oficjalne akta. Mam dwadzieścia trzy lata. Brałam udział w Pierwszej i Drugiej Bitwie o Hogwart. Przeżyłam Hogwart Carrowów. Przez niemal rok byłam opętana przez dziennik Toma Riddle’a. Zostałam przeklęta, w wyniku czego w wieku szesnastu lat wyszłam za mąż za Dracona Malfoya.
Jeśli zaskoczyłam tym Hermionę, nie dała po sobie poznać. Chociaż pewnie od dawna znała prawdę. Już wtedy, gdy jeszcze w Hogwarcie niektórzy dowiedzieli się o naszym małżeństwie, wiedziałam, że nie utrzymamy go w sekrecie przed światem magii.
– Chciałabym, żebyś opowiedziała mi o tym, co wydarzyło się między lipcem tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego a majem tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku. Jednak zanim do tego przejdziemy, pragnę usłyszeć od ciebie, co teraz czujesz w związku z tym, że zostałaś przeklęta i zmuszona do poślubienia Dracona Malfoya.
Poprawiłam się na krześle i założyłam ręce na piersi. Minęło tyle czasu… Od lat z nikim nie poruszałam tego tematu, nawet przed samą sobą. Pogrzebałam go głęboko w sobie, razem z tym, kim kiedyś byłam – Ginevrą Molly Weasley.
– Nie wiem. Wiesz, gdyby ktoś te siedem czy osiem lat temu powiedział mi, że właśnie taki spotka mnie los, wybuchłabym mu śmiechem prosto w twarz. Wzięłabym go za szaleńca! Bo kto by uwierzył, że w tak krótkim czasie jego życie zmieni się tak niewyobrażalnie?
– Czy dzisiaj chciałabyś coś zmienić?
Na to pytanie odpowiedź znałam już od dawna.
– Z pewnością to, jak to się zaczęło. Chciałabym ocalić nasze przeklęte dusze. I… – Hermiona czekała cierpliwie, kiedy ja przerwałam, by uspokoić oddech i zebrać się w sobie. – I to, jak to się skończyło.
Hermiona nie drążyła tematu, przecież i tak musiałam opowiedzieć jej wszystko. Prędzej czy później.
–Kochałaś go? – Uśmiechnęłam się, widząc, jak przygląda mi się z zainteresowaniem, mrużąc oczy. Jeżeli istniała jedna rzecz, w której Hermiona nie mogła być perfekcyjna, było to ukrywanie swojej ciekawości. A przynajmniej ukrywanie jej przed tymi, którzy znali ją jako nastoletnią dziewczynę, której tęczówki za każdym razem błyszczały jak rozgwieżdżone niebo, gdy tylko coś ją interesowało. I choć teraz nie jaśniały już tak bardzo, nadal mogłam to rozpoznać.
– Tak. Najmocniej jak tylko potrafiłam. Byłam w nim szaleńczo zakochana.
Hermiona nie koemntowała, zanotowała tylko coś w swoim zeszycie.
– A teraz zacznij od początku.
Zamknęłam oczy, biorąc głęboki wdech. Nie byłam pewna, czy jestem gotowa powrócić do przeszłości.
– Zaczęło się pod koniec czerwca tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego roku…

16 komentarzy:

  1. Ooooooooooo podoba mi się! Świetnie zaczęłaś. Co prawda trochę mnie zaskoczyłaś decyzją o napisaniu wszystkiego od nowa, ale ten prolog naprawdę mi się podoba. Mam ogromną nadzieję, że następne rozdziały będą jeszcze lepsze, niż były, gratuluję odwagi i trzymam kciuki, żeby wyszło z tego coś niesamowitego :)
    Jako studentka psychologii muszę się tylko przyczepić do jednego - czy jesteś pewna, że Hermiona jest psychiatrą? Bo sporo osób nie rozróżnia tych dwóch terminów, ale może miałaś takie zamierzenie. Takie tylko moje czepialstwo, uczulona jestem ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba. <3
      Ma ocenić stan psychiczny Ginny, a z tego, co się orientuję, to właśnie to robi psychiatra. ;p Mam nadzieję, że nie popełniłam błędu.

      Usuń
    2. To zależy ;)

      Psycholog:
      • to osoba, która ukończyła 5-letnie studia magisterskie na kierunku psychologia,
      • zajmuje się diagnozą psychologiczną, opiniowaniem, orzekaniem,
      • udziela pomocy psychologicznej - podejmuje wtedy różne działania - najczęściej pomaga, osobom, które przeżywają różnego rodzaju kryzysy egzystencjalne.

      Psychiatra:
      • to lekarz medycyny (absolwent wydziału lekarskiego) posiadający specjalizację z psychiatrii,
      • zajmuje się diagnozowaniem i leczeniem zaburzeń i chorób psychicznych,
      • może zaproponować farmakoterapię (leki na receptę),
      • ma uprawnienia do wystawiania zwolnień lekarskich,
      • może kierować do szpitala.

      W sumie do samej oceny stanu psychicznego, wiarygodności i poczytalności wystarczy biegły psycholog, ale spierać się nie będę, bo nie wiem aż tak dokładnie jakie kompetencje ma psychiatra i czy orzeka o tak "prostych" rzeczach (w sensie nie żadne psychozy i inne takie ;) )

      Usuń
    3. Oj, ciężki temat, haha. Ale to świat magii, także przyjmijmy, że ich psychiatra takimi rzeczami się zajmuje. :D Bo ogólnie chciałam, żeby Hermiona miała wykształcenie medyczne, czyli, jak dobrze rozumiem, takie ma psychiatra.
      Dziękuję za zwrócenie uwagi. :)

      Usuń
    4. Jak tak to ok ;)
      Wiesz, odwieczne spory kto jest lepszy na linii psycholog-psychiatra :D

      Usuń
    5. hahha, spoko, rozumiem. :D Może sama się przekonam, bo rozważam studiowanie psychologii, ale zobaczy się jak mi maturka pójdzie. ;p

      Usuń
    6. No na psychologię z nieznanych mi powodów są dość wysokie progi, porównując do wielu bardziej "prestiżowych". Za to z nauką dość przystępnie, co prawda przedmioty najważniejsze są owszem trudne, ale jest wiele takich, gdzie dużo się wie "na wyczucie". No i na pewno takie studia bardzo poszerzają horyzonty i zmieniają spojrzenie na świat ;)

      Usuń
    7. Ach, wiem, widziałam progi. 4 przedmioty! I nieszczęsna matma, z której niestety jestem słaba i pewnie dostanę 30%, więc obawiam się, że będzie kiepsko, nawet ze 100% z angola.
      Ach, no wiadomo! Gorzej, że teraz pewnie u każdego widzisz jakieś problemy ze sobą, hah :D

      Usuń
    8. Mi w sumie matura poszła w miarę dobrze, choć martwiłam się o historię, bo pisałam rozszerzoną, ale 48% w zupełności mi wystarczyło, byłam mniej więcej w połowie listy na obu uczelniach, do których chciałam się dostać. Ale pisałam też polski i angielski rozszerzony i z obu miałam powyżej 80%. Matma oczywiście troszkę słabiej ;) A Ty z czego piszesz?

      Usuń
    9. Ja piszę rozszerzoną biologię (pewnie 50% będzie, bo już przy 70% mówi się, że jest naprawdę meeega dobrze). Ja zdaję rozszerzony angielski, ale na UŚ biorą tyko podstawowy bodajże, chociaż tu się nie martwię, bo 100% powinno być. Polski liczę napisać na 80%, ale mata... cokolwiek ponad 30# mnie ucieszy. Chociaż fakt faktem super by było napisać na 40 przynajmniej.

      Usuń
  2. Dlaczego wszystkie fajne blogi mi to robią? :(
    Ale uspokoiłaś mnie rroszke tym, że w styczniu i tak pojawi się nowy rozdział, trzymam za słowo! ;*
    Prawde powiedziawszy uważam, że pisanie w pierwszej osobie dodawało oryginalności Twojemu blogowi, no ale skoro wolisz tak...
    Nie podoba mi się ta Hermiona... Boję się pomyśleć co doprowadziło Ginny do psychiatry..
    Pozostało mi tylko czekać na pierwszy rozdział.
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, ja też jestem zaskoczona.
    Ale rozumiem, że czasem trzeba coś zmienić, by ruszyć dalej.
    Prolog jest niezwykle ciekawy. Wciąga od pierwszych zdań. Czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wolalam tamta wersje, ale coz... To tez jest spoko xD. Tak jak to napisala Kina, pisanie w pierwszej osobie dodawalo pewnej oryginalnosci. No ale i tak czekam na next z niecierpliwoscia :). Moze akurat w poprawionym opowiadaniu bedzie wiecej Draco? :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Na nosie miała okulary w czerwonej oprawce, które poprawiała co chwilę. - poprawiała co chwilę.
    Jej cera była szara, błękitna koszulę pogiętą, w dwóch miejscach nawet poplamioną. - błękitna koszula pogięta, a w dwóch miejscach nawet poplamiona. Nie wiem po co te ą, ę.
    Przez niemal rok byłam opętana przez pamiętnik Toma Riddle’a. - to był zdaje się dziennik.
    Jednak zanim do tego przejdziemy, pragnę usłyszeć od ciebie co teraz czujesz - przed co przecinek.
    – Nie wiem.Wiesz, gdyby ktoś te siedem czy osiem lat temu powiedział mi, że właśnie taki spotka mnie los - spacja przed wiesz, zjadłaś :)
    –Kocha łaś go? - kochałaś.

    Jestem, podobnie jak cała reszta, bardzo zaskoczona, że postanowiłaś napisać to od początku, ale to lepiej! Historia ma w sobie potencjał, oj ma, więc super, że chcesz uczynić to jeszcze lepszym opowiadaniem. Prolog bardzo mi się podoba, jest świetny! Całkiem fajny pomysł z Hermioną jako psychiatrą. Od razu nasuwa się milion pytań, ale z nimi poczekam :) Nie powiem, że nie, ale zdziwiłaś mnie Hermioną, jej podejściem, sądziłam, że wykrzesze z siebie chociaż odrobinę uczuć, zważając na przeszłość, ale cóż...
    W zasadzie nie mogę nic więcej powiedzieć, ponieważ jest krótko. Jedna uwaga tylko: znajdź betę, widać poprawę i to sporą, ale powtórzenia ciągle widać, no i ogółem pomoże. (Chociaż wiem, jak trudno dziś znaleźć dobrą betę, huh)

    Niecierpliwie czekam na rozdział, na klątwę.

    Pozdrawiam,
    mattie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wytknięcie błędów. Mój word oszalał i poprawiona wersja źle się wklejała, a że byłam już zła, to wstawiłam tę niepoprawioną. ;_; haha

      Pozdrawiam,
      W.

      Usuń
  6. Cudowne ! Takie inne i to mi się podoba ♡ życzę Ci weny ;*

    OdpowiedzUsuń